Bitwa o Anglie
Gdy Wehrmacht rzucił na kolana potęgę Francji, przyszedł czas
na
rozprawę z Wielką Brytanią, ostatnim bastionem aliantów w Europie. Jednakże
niemiecka armia była nieprzygotowana do inwazji na Anglię. Brakowało
odpowiednich jednostek desantowych i okrętów mogących im zapewnić wsparcie.
Tymczasem Królewska Marynarka Wojenna (Royal Navy) była jeszcze wtedy
najsilniejszą flotą świata, tak więc słaba niemiecka Kriegsmarine nie miała z
nią żadnych szans w bezpośredniej konfrontacji. Jedyną siłą, która była w stanie
zniszczyć opór w Wielkiej Brytanii i przygotować "grunt" pod ewentualną inwazję
było więc lotnictwo- Luftwaffe, dowodzone przez Reichsmarschalla Hermana
Goringa.
Jednak Hitler odwlekał moment rozpoczęcia decydującej ofensywy powietrznej, gdyż
wiedział, że wojna z imperium brytyjskim będzie trudna i długa. Liczył więc cały
czas na możliwość zawarcia pokoju. Zażądał, by Brytyjczycy dali mu wolną rękę w
kwestii kontynentu, sam zaś oferował im swobodę na morzach i terytoriach
imperium. Ale Wielka Brytania pod wodzą nowego premiera Winstona Churchilla nie
miała zamiaru iść na jakiekolwiek ustępstwa.
Siły niemieckie
W związku z tym podjęto decyzję o rozpoczęciu ofensywy. Do jej przeprowadzenia
wyznaczono trzy floty powietrzne (z pięciu posiadanych). 2 Luftflotte, bazująca
na lotniskach belgijskich, holenderskich i francuskich, dowodzona przez
Generalfeldmarschalla Alberta Kesserlinga, za swój cel obrać miała hrabstwa Kent
i London. 3 Luftflotte, bazująca również we Francji, dowodzona przez
Feldmarschalla Hugona Sperrlego, atakować miała rejon miast Plymouth,
Southampton i Bristol. 5 Luftflotte, Generalla Hansa Jurgena Stumpfa, bazująca w
Norwegii, została wyznaczona do zadań pomocniczych i odciążających główny
kierunek ataku. Do walki III Rzesza rzuciła 990 myśliwców typów: Me-109, Me-110
oraz 1640 bombowców typów: He-111, Do-17, Do-215, Ju-87, Ju-88.
Siły brytyjskie
Brytyjczycy wystawili do obrony dywizjony myśliwskie, w których liczba samolotów
wahała się w toku bitwy od 672 do 960. Były to głównie myśliwce typów Spitfire i
Hurricane. W zanadrzu znajdowało
się również 400 bombowców. Siłami RAF-u (Royal Air Force) dowodził marszałek
Hugh Dowding. W defensywie Wielkiej Brytanii wielkie znaczenie miała odegrać
również możliwość czytania niemieckich rozkazów, szyfrowanych za pomocą maszyn
Enigma. Kod Enigmy złamali już przed wojną trzej polscy kryptolodzy: Henryk
Zygalski, Marian Rejewski i Jerzy Różycki i przekazali wywiadowi brytyjskiemu
efekty swojej pracy. Ważną rolę odegrała także sieć radarów, umieszczona na
nabrzeżu, ostrzegająca odpowiednio wcześnie o niemieckich samolotach i
wskazująca ich liczbę. Dzięki tym dwóm czynnikom atak wroga nigdy nie był
zaskoczeniem, a dowództwo miało czas na zorganizowanie właściwych środków
obronnych.
Przebieg bitwy
Bitwę o Anglię zwykło się dzielić na cztery zasadnicze fazy:
1) od 8 do 18 sierpnia, kiedy to Niemcy bombardowali cele wojskowe tj. porty,
lotniska, sieci radarów oraz starali się zniszczyć RAF na ziemi lub w walce
2) od19 sierpnia do 5 września, gdy ataki skoncentrowały się na ośrodkach
przemysłu zbrojeniowego i lotniskach oraz jednostkach RAF-u rozlokowanych w
głębi Anglii
3) od 6 do 30 września, kiedy naloty przeniosły się na brytyjskie miasta
4) od 1 do 31 października, gdy dochodzi już w głównej mierze do nalotów nocnych
na miasta oraz walk myśliwskich
Początkowo Hitler prowadził tę kampanię w dosyć skuteczny i zdecydowany sposób,
dążąc do wyniszczenia sił przeciwnika. Od 13 sierpnia ("Dnia Orła") samoloty
Luftwaffe wykonywały nie raz po 1500 lotów bojowych dziennie. Jednakże RAF
walczył dalej, choć jego siły słabły. Brytyjscy piloci byli wyczerpani ciągłymi
starciami. Udało im się jednak wywalczyć przełożenia inwazji na 21 września.
Istotnym wydarzeniem był omyłkowy nalot niemieckich bombowców na Londyn 24
sierpnia, za który RAF "zemścił" się podobnym atakiem na Berlin. Hitler rozkazał
zmienić dyrektywy i obrać za cel bombardowań obiekty cywilne (głównie Londyn).
Był to poważny błąd, który, wydaje się, zaważył na dalszym przebiegu bitwy,
pozwolił bowiem odetchnąć produkcji zbrojeniowej i lotniskom imperium.
Niemcy
tracili codziennie dziesiątki samolotów wraz z najlepszymi pilotami. Nie byli w
stanie złamać brytyjskiego lotnictwa, które znalazło wsparcie w sprzymierzonych
pilotach (głównie Polakach i Czechach). Również alianckie maszyny okazały się
być sprawniejszymi w podniebnych walkach od swych niemieckich odpowiedników.
Nadszedł dzień 15 września, kiedy to Luftwaffe rzuciła do boju 500 maszyn, z
których 80 zostało strąconych, a wiele innych poniosło uszkodzenia. Był to punkt
kulminacyjny. Hitler nie mógł pozwolić na kolejne, tak wysokie, straty, gdyż
potrzebował silnego lotnictwa w zbliżającej się operacji "Barbarossa", czyli
niemieckim ataku na ZSRR. Dlatego też przerwał walki, z których Luftwaffe wyszła
uszczuplona o 1773 maszyny zniszczone i 643 uszkodzone. Straciła także 2500
doborowych pilotów. Inwazja na Anglię została ostatecznie przełożona na termin
nieokreślony, a jednostki Wehrmachtu, zgrupowane nad Kanałem La Manche,
zaczynały przemieszczać na wschód.
Brytyjczycy stracili w walkach 915 maszyn zestrzelonych, kolejne 450 poniosło
uszkodzenia. Poległo 515 pilotów i 44 tyś. cywilów.
Udział pilotów polskich
Warto wspomnieć o pięknej i chwalebnej karcie, jaką zapisali w historii tej
bitwy polscy piloci. Polacy walczyli w rodzimych dywizjonach 302 i 303
(myśliwskich) oraz 300 i 301 (bombowych), a także w wielu brytyjskich. Ich
osiągnięcia
w ciągu całej bitwy to 203,5 pewne zestrzelenia, 35 prawdopodobnych oraz 36
uszkodzonych maszyn przeciwnika, co stanowi 12 % wszystkich samolotów utraconych
przez Luftwaffe nad Wielką Brytanią. Tym samym stosunek zestrzeleń do strat
wynosił dla Polaków 6:1, podczas gdy w dywizjonach brytyjskich wynosił on 3:1.
Najskuteczniejsi w polskich dywizjonach byli: sierżant pilot Josef Frantisek
(Czech, 17 zestrzeleń), porucznik pilot Witold Urbanowicz (15 zestrzeleń) oraz
porucznik pilot Zdzisław Henneberg (8 zestrzeleń). W walkach śmierć poniosło 29
polskich pilotów.
Podsumowanie
Zwycięstwo sprzymierzonych w bitwie o Anglię miało wielkie znaczenie. Przede
wszystkim oddalało od Brytyjczyków widmo inwazji, po drugie pozwoliło na
rekonstrukcję sił i zaangażowanie się w walki na innych frontach. Miało też
wielkie znaczenie propagandowe, gdyż zaprzeczało mitowi o niezwyciężonej armii
niemieckiej. Patrząc dalej w przyszłość, widoczne jest również to, że gdyby nie
zwycięstwo w tej bitwie, to ingerencja USA w wojnę w Europie i późniejsze
powstanie drugiego frontu byłoby niemożliwe.
Zasługi wszystkich walczących w Royal Air Force pilotów najdobitniej wyraził sam
premier Wielkiej Brytanii, Winston Churchill: "... nieposkromieni przez
przeciwności, podejmując nieustanne wyzwanie i śmiertelne niebezpieczeństwo,
zmieniając bieg wojny światowej swym oddaniem i męstwem. Nigdy dotąd w
dziedzinie ludzkich konfliktów, tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak
nielicznym".