Kampania Wrześniowa

Państwo niemieckie będące już w pełni przygotowane do wojny z Polską, którą precyzował plan "Weiss", potrzebowało jedynie pretekstu. Wysuwane żądania wobec Polski oddania m. Gdańska III Rzeszy i zezwolenia na budowę eksterytorialnej autostrady łączącej Niemcy z Prusami Wsch. nie przyniosły zamierzonego skutku. Hitler łudził się, że sprawa Gdańska i autostrady zostanie załatwiona tak samo, jak kwestie z Sudetami i zaborem Czech. Sądził, że ustępliwi politycy zachodni wzmogą nacisk na Rząd RP i tym samym "dopnie swego". Polski Minister Spraw Zagranicznych płk J. Beck po wielu rokowaniach prowadzonych z A. Hitlerem i J. von Ribbentropem, kategorycznie sprzeciwił się niemieckim planom i stwierdził, kiedy zagrożono użyciem siły, że Polacy miłują pokój, ale nie za wszelką cenę 1. To był już koniec Wolnej Polski, której ostatnie gwoździe do trumny wbili nasi "sojusznicy" na konferencjach w Jałcie i Poczdamie.

Opracowaniem planu prowokacji zajął się połączony sztab SS i Abwehry, którym przewodzili: szef policji R. Heydrich oraz szef wywiadu i kontrwywiadu W. Canaris. Operacji nadano kryptonim "Himmler" ku czci arcyzbrodniarza -- H. Himmlera.

Akcja została przeprowadzona 31 sierpnia 1939 r. Grupa SS-manów dowodzonych przez SS-Sturmbannführera Alfreda Naujoeksa 2 przebranych w mundury Wojska Polskiego wtargnęła o godz. 20.00 do budynku radiostacji w śląskim, przygranicznym mieście, w Gliwicach i sterroryzowała personel. Przy użyciu aparatury radiowej nadano w języku polskim krótkie, kilkuminutowe przemówienie nawołujące do wojny z III Rzeszą. Następnie po odczytaniu przemówienia SS-mani zdemolowali pomieszczenia i zniszczyli sprzęt radiowy. Na dowód "polskiej bytności" pozostawiono po sobie zwłoki w polskim mundurze. Najprawdopodobniej były to zwłoki jakiegoś niemieckiego więźnia, którego dowieziono na miejsce, a następnie zastrzelono w budynku radiostacji.
Owa prowokacja przeprowadzona na kilkanaście godzin przed agresją na ziemie polskie, miała zadanie zdyskredytowanie II Rzeczpospolitej w oczach opinii publicznej i usprawiedliwić wkroczenie Wehrmachtu, którego armie od dłuższego czasu były koncentrowane na granicach obu państw.

  Początkowe położenie armii z dnia 31 sierpnia

Wybuch wojny

W dniu 1 września o godzinie 4:40 zostały oddane pierwsze strzały II wojny światowej przez pancernik Shlezwig-Holstein. Jako cel ataku wybrano koszary kampanii wartowniczej na przyczółku Westerplatte koło Gdańska. W godzinę później oddziały Wermachtu obaliły słupy graniczne, wkraczając do Polski. Od północy niemiecka 4 armia posuwała się wzdłuż tzw. "Polskiego korytarza" podczas gdy polska armia "Pomorze" rozpoczęła planowy odwrót jednocześnie nękając nieprzyjaciela i osłaniając północne skrzydło armii "Poznań"

Zaciekła obrona

Od pierwszych chwil wojny armia polska broniła terytorium swojego kraju z wielką determinacją. Zapewne najlepszym tego przykładem, który jednocześnie wyjaśnia rolę jaką naprawdę odegrała polska jazda, była bitwa pod Mokrą stoczona 1 września. W bitwie tej, Wołyńska Brygada Kawalerii w niepełnym składzie tylko trzech pułków stawiała świetny opór całej niemieckiej 4 Dywizji Pancernej. Liczebnie słabsza od nieprzyjaciela i rozciągnięta w obronie, zajęła stanowiska wokół swej skromnej altyreri składającej się z przeciwpancernych działek Boforsa 37 mm i przestarzałych armat polowych 75mm. Niemieckie ataki spotkały się z silną obroną polskich stanowisk i zostały odparte ze znacznymi stratami.
    Po południu Niemcy ruszyli do natarcia połączonymi siłami czołgów i piechoty przy silnym wsparciu altyleri. Pod koniec dnia, ułani zniszczyli ogniem przynajmniej 30 czołgów i znaczną część innych pojazdów bojowych. 4 Dywizja Pancerna doznała dotkliwej porażki z ręki słabszego liczebnie i uzbrojeniem przeciwnika. Brygada utrzymała pozycje do 3 września kiedy to musiała wycofać się wraz z innymi jednostkami.

Wojna w powietrzu

Przed 1 września samoloty lotnictwa polskiego odleciały na zamaskowane lotniska polowe. Dzięki temu Luftwaffe zniszczyła jedynie maszyny stare, pozostawione w bazach i niezdolne do lotu. Mimo że myśliwce P-11C ustępowały znacznie niemieckim Me-109, udało im się strącić dużą liczbę samolotów nieprzyjaciela. Polskie lotnictwo było jednak zbyt słabe aby przeciwstawić się Luftwaffe i przeszkodzić jej w opanowaniu powietrza nad Polską. Przy końcu kampanii wrześniowej zostało zniszczonych 327 z 435 polskich samolotów bojowych. Mimo to co najmniej 98 samolotów uratowało się lądując w Rumunii.
    Początkowe natarcia niemieckie w dniu 1 września zostały wstrzymane dzięki zaciekłej obronie, lecz kosztem wysokich strat. 2 Września po przełamaniu się zbyt rozciągniętych linii obronnych niemieckie dywizje pancerne wyszły na ich tyły rozpoczynając manewry okrążające.

Odwrót na linii Wisły

3 września kiedy Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom, szybkie postępy niemieckie doprowadziły do załamania się pozycji obronnych wojsk polskich. Pobicie Armii "Prusy" pod Piotrkowem. otworzyło niemieckim dywizjom pancernym drogę na Warszawę.
5 września wieczorem dowództwo polskie wydało rozkaz ogólnego odwrotu na linię Wisły. jednak wszelkie ruchy w ciągu dnia były niesłychanie utrudnione przez nieprzerwane ataki Luftwaffe z powietrza. Natomiast spieszące do zagrożonych odcinków obwody napotkały tłumy uchodźców, których kolumny blokowały drogi. Wiele obwodowych odcinków musiało być także użytych do zwalczania piątej kolumny. Planowy odwrót utrudniony był znacznie przez niedociągnięcia systemu łączności operacyjnej pomiędzy naczelnym dowództwem a poszczególnymi armiami. Niemieckie dywizje pancerne wyprzedziły cofające się armie polskie. Już 7 września 4 Dywizja Pancerna zbliżyła się na przedmieścia Warszawy.

Zagrożenie WarszawyFot. Krzysztof Sędkowski

Wobec niebezpieczeństwa zagrożenia stolicy marszałek Śmigły-Rydz podjął decyzje o opuszczeniu miasta. Ostatecznie rząd i naczelne dowództwo przeniosło się na obszar tzw. "przyczółku rumuńskiego" gdzie istniała realna szansa utrzymania pozycji do czasu francuskiej ofensywy. Niestety w ten sposób dowództwo straciło stałą łączność z poszczególnymi armiami.

Bitwa nad Bzurą

W tej krytycznej sytuacji, wyminięta przez przednie oddziały Wermachtu Armia "Poznań" rozpoczęła znad Bzury gwałtowny atak na 8 Armię generała Blaskowitza. Polska ofensywa nad Bzurą stała się największą bitwą kampanii. Jej celem było zatrzymanie naporu i umożliwienie pozostałym armiom przejście na linię Wisły. Ze strony Polskiej wzięło w niej udział 9 dywizji i 2 brygady jazdy a ze strony niemieckiej 19 dywizji. Atak Armii "Poznań" zaskoczył Niemców i zmusił ich do odwrotu powodując przy tym poważne straty. Blaskowitz zażądał posiłków, co odciągnęło znaczne siły od marszu na Warszawę. Natarcia polskie trwały aż do zupełnego wyczerpania atakujących oddziałów i ich okrążenia. Walczące do końca niedobitki Armii "Poznań" i "Pomorze" przebiły się przez Puszczę Kampinoską do Warszawy gdzie wzmocniły obronę stolicy.

Upadek Warszawy

Obrona Warszawy była długa i zawzięta. Prezydent Warszawy, Stefan Starzyński, wezwał mieszkańców miasta do kopania rowów przeciwczołgowych i wznoszenia barykad. 8 września 4 Dywizja Pancerna wdarła się na południowe obrzeża miasta. Atak jej został odparty kiedy czołgi uwikłały się w walki uliczne. Następnego dnia, jednostki niemieckie zostały skierowane do odparcia ofensywy nad Bzurą. Jednakże Luftwaffe kontynuowała codzienne naloty na Warszawę. 15 września niemiecka 3 Armia przypuściła szturm na Pragę.
    Ze względu na szczególnie silne bombardowanie przez lotnictwo i artylerię. Dzień 25 wrzesień przeszedł do histori jako "czarny poniedziałek". Miasto zostało otoczone przez 13 dywizji, podczas gdy obrońcom brakowało nic tylko siły lecz i środków do dalszej obrony. W tej sytuacji, dowódca Armii "Warszawa" gen. Rómmel, postanowił kapitulować. Warszawa padła 27 Września.

Inwazja sowiecka

Sowiecka inwazja na Polskę, która nastąpiła w dniu 17 września, uniemożliwiła sprawne wykonywanie odwrotu na południowe części kraju. Pomimo że polska sytuacja wojenna stała się beznadziejna, wojsko biło się nadal z rozpaczliwą odwagą. Odcięte na początku kampani od reszty wojsk, jednostki obrony Wybrzeża były jednymi z ostatnich które zaprzestały walk. Najmniejszą z nich była kompania wartownicza na Westerplatte, licząca 182 ludzi pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego. Odparła ona wiele szturmów. Opór złamany został dopiero 7 września, po zniszczeniach spowodowanych przez bombardowanie z ciężkich moździerzy oblężniczych.

Koniec Kampani

Pod koniec września walczyły już tylko pojedyncze grupy wojsk. We wschodniej Polsce, grupa składająca się z oddziałów ochrony pogranicza pod dowództwem gen. Orlika Runckemana usiłowała połączyć się z grupą dowodzoną przez gen. Kleeberga, lecz otoczona przez nacierające wojska sowieckie złożyła broń w dniu 30 września. generał Kleeberg walczył nadal, poddając się dopiero 6 października. Jego kapitulacja oznaczała jednocześnie koniec bohaterskiej kampanii wrześniowej.